Prawda…? Ale co to….?
Czy ludziom dziś już zupełnie nie zależy na prawdzie?
Czy nie ma już nic zgodnego z samym sobą?
Czy naprawdę ludziom wszystko przysłaniają pieniądze, prestiż, uznanie?
Czy „nie mam czasu” to doskonała wymówka na wszystko?
Czy naprawdę dziś umówić się z kimś na cokolwiek musi graniczyć z cudem?
Czy jak ktoś Ci mówi – ok zrobię to i to w tym i w tym czasie a następnie przekłada kilkukrotnie termin wykonania, to znaczy, że i tym razem muszę sobie odpuścić, bo nic z tego nie wyjdzie?
Historia z życia wzięta…
Mam znajomą. Umawiamy się na spotkanie od (uwaga) 3 lat. Dzwonię, proszę, piszę, pytam. Za każdym razem słyszę – „nie mam czasu”, „teraz nie mogę, bo…”, „jestem zajęta, ale…”, „innym razem…”, „później…”, „tak, tak – następnym razem już na pewno…” „obiecuję…” itd. Szlak mnie jasny już trafia…
Ludzie, ogarnijcie się…
Doba to identyczne w długości 24 godziny dla wszystkich. Doba to też 1 440 minut idealnie równych dla wszystkich. Doba to również 86 400 sekund – także takich samych dla wszystkich.
Ale o co kaman…?
Skoro ja potrafię w tym czasie mniej lub bardziej, ale jednak – ogarnąć dom, dzieci, pracę, pranie, sprzątanie, maile, telefony i milion innych spraw, to chyba jednak można.
Jak myślisz? Tak, tak – ja wiem.
Ludzie są różni. Jedni lubią białe a drudzy czarne. Jedni tańczą a inni śpiewają.
Ale do diabła – 3 lata?!?!
To nie jest jedna nieprzespana noc, to nie jest napięty tydzień czy ekstremalny miesiąc. To nie są dwa miesiące ani pół roku. Wiem, że w życiu zdarzają się różne rzeczy – ważne i mniej ważne, ale….
W czym tu problem?
I teraz pytanie dla mnie istotne z punktu widzenia trenera…
Czy ta osoba nie ma ochoty na kontakt ze mną, ale ma ogromny problem z asertywnością?
Czy ma poważny problem z organizacją swojego czasu pracy?
Czy może problem z pamięcią? 😉
Normalnie nie – do – wiary…
A wiecie co jest najdziwniejsze ?
Kiedy na swoich warsztatach pytam, „Kto ma problem z wyrażaniem własnego zdania?” – nikt.
Kiedy pytam „Co dezorganizuje Twój czas?” – cisza. Wszystko tyka jak w szwajcarskim zegarku. Idealnie.
Najlepsi we wszystkim bez wyjątku…
Tak, tak ja wiem – przyznanie się do błędu, do niewiedzy, do braku umiejętności to w naszym kraju jak zbrodnia na ludzkości. Przecież my – Polacy jesteśmy najlepszymi lekarzami, prawnikami, doradcami, bankowcami, sportowcami, a jakimi trenerami jesteśmy….hmmmm…. marzenie.
Znamy się na wszystkim. Na finansach, medycynie i na sporcie – jesteśmy mistrzami w tych dziedzinach. A na polityce – uuuu to w ogóle temat wybitnie przez nas kochany.
Rady?? Każdemu możemy udzielić, absolutnie w każdym temacie.
Ja się na czymś nie znam? Ja, ja? Nigdy w życiu. Wcześniej dam sobie rękę odciąć niż się przyznam i poproszę o pomoc.
Człowieku – weź się ogarnij….
Człowieku – weź się ogarnij…. Nie musisz się znać na wszystkim i nie jesteś omnibusem we wszystkim. Ja też nie – absolutnie nie.
Jesteś – „zwykłym człowiekiem i z pewnością niezwykłym specjalistą”, ale w Twojej dziedzinie. Nie we wszystkich problemach świata.
Czytając ten tekst, może nawet przyznasz mi rację, ale wiesz co pomyślisz….? Jakie szczęście, że mnie to nie dotyczy…
No właśnie – tak jest ze wszystkim…
No cóż świata nie zbawię – odpuszczam… przynajmniej tą znajomość…
2 komentarze
Marlena I Bogate Myśli · 14 września 2016 o 22:04
Oj znam sporo takich osób. I zawsze, gdy sami czegoś potrzebują – następuje cudowne ozdrowienie umiejętności organizacji i mogą się spotkać nawet już, natychmiast 😉
Marta Gargas · 4 grudnia 2016 o 20:56
Dokładnie tak – niestety …. 🙁