Znasz takie momenty w swoim życiu kiedy nie masz już siły?
Kiedy wszystko idzie nie tak jak trzeba? Kiedy świat sprzysięga się przeciwko Tobie? Kiedy już po prostu nie możesz? Kiedy w pracy idzie pod górkę, bo szef tylko krytykuje? Kiedy klienci wymykają się przez palce? Kiedy obiecane gruszki na wierzbie zaczynają spadać, ale nie do Twojego koszyka?
Wychodzisz z domu i widzisz – ten uśmiechnięty, tamten szczęśliwy, tamta ma nową torebkę czy buty…
Wszyscy, no po prostu każdy ma lepiej niż Ty.
Każdy ma wesoło, każdy jest szczęśliwy. Tylko Tobie nie idzie. Tylko u Ciebie znowu posucha…
I co? I załamujesz się jeszcze bardziej…
Jeszcze bardziej smutniejesz i coraz bardziej zagłębiasz się w swojej niedoli.
Nie powiem Ci, że tak nie jest.
Nie będę Cię utwierdzać w przekonaniu, że masz dobrze tylko musisz zrobić to i tamto. Nie powiem Ci też, że jesteś biedny czy biedna, bo faktycznie Twój los jest gorszy niż innych. Nie powiem Ci, że masz szczęście, bo masz zdrową rodzinę i za to powinnaś dziękować Bogu. Nie powiem Ci też, że faktycznie innym „się udaje”.
Nie powiem Ci też, że każdy ma to na co zasłużył, bo mnie znienawidzisz. I więcej nie przeczytasz…
Nic Ci nie powiem z tych rzeczy….
Opowiem Ci tylko co jest potem. Po wszystkich Twoich wyrzutach, depresjach, walkach z samym sobą.
Potem jest ciężko wrócić!
Ciężko pokonać drogę powrotną.!
Tylko tyle…. i aż tyle….
Im bardziej zamkniesz się w sobie, tym trudniej będzie Ci powracać do normalności. Im więcej znajdziesz powodów na nie, im więcej będziesz myślał czy myślała o złych rzeczach, które Ciebie dotykają tym bardziej znienawidzisz świat, swoje otoczenie i siebie samego.
Im dalej zabrniesz w bagno, tym trudniej będzie Ci się wydostać i powrócić. Im dłużej tam posiedzisz, tym trudniej będzie Ci wypłynąć na tafle codzienności i normalności Twojego świata.
Moja rada – oderwij się na chwilę. Zapomnij na chwilę.
Jeśli potrzebujesz przyjaciół – zadzwoń do nich, umów się na kawę, pogadaj. Jeśli potrzebujesz fryzjera, kosmetyczki czy nowej pary butów – idź, załatw to, znajdź czas na przyjemność. A jeśli potrzebujesz totalnego resetu, imprezy do białego rana – zorganizuj opiekę dla dzieci, wytłumacz czego potrzebujesz Partnerowi czy Partnerce i zrób to.
To działa! Wiem, bo sprawdziłam na sobie.
Tylko jedna moja rada – nie czekaj, nie zwlekaj. Pamiętaj – im dalej tym gorzej. A powroty są ciężkie….
Ale wiesz co – warto, bo „Wszystko co wartościowe, rodzi się w bólach”.
2 komentarze
Marzena Kud · 9 lutego 2017 o 00:22
Zaskoczyła mnie puenta:) To prawda, im dalej w las, tym trudniej wrócić. kiedy czuję, że zaczynam łapać chandrę, od razu przeciwdziałam. u mnie dobrze się sprawdza sport i totalny reset od mediów społecznościowych:) Pozdrawiam!
Marta Gargas · 20 lutego 2017 o 11:26
Hahahaha 🙂 To dobrze, że nie jestem przewidywalna 🙂 A co do sportu – super sposób 🙂 Aktywność fizyczna to idealna sprawa na nadchodzącą chandrę. Czasem wystarczy 15 min szybkiego marszu, dotlenienie, przewietrzenie głowy i po chandrze 🙂