Zakopane – mega komercja?

Kocham Tatry a Zakopane to dla mnie najwspanialsze miejsce na świecie.

 

Mam znajomego – pewien „stary Górol” – jak sam o sobie mówi, który za każdym razem, kiedy wzdycham na myśl o Zakopcu, dziwi się – „Jak możesz tam jechać i jeszcze się z tego cieszyć? Komercja.”

Pewnie tak – nawet na pewno.

 

Tylko, że dla mnie Zakopane to nie Krupówki, Gubałówka i piwo przy pseudo góralskiej muzyce w barze.

Dla mnie Zakopane do natura, szczyty, całodzienne wędrówki po nieznanych szlakach.

 

Jakieś 8 lat temu miałam wielką przyjemność wynajmować pokój u starszego małżeństwa w Zakopanem. Właściciel był emerytowanym Przewodnikiem Tatrzańskim. Pozaznaczał mi wtedy na mapie najpiękniejsze jego zdaniem szlaki, do których docierają tylko nieliczni – są rzadko uczęszczane, nieskomercjalizowane, a nagrodą za wielogodzinną wspinaczkę jest szczyt i widok z niego a nie schronisko, do którego dojeżdżają biedne, wycieńczone konie z wyładowanymi po brzegi wozami.

Ale nie o tym rzecz.

 

Kocham Tatry.

Tatry pokochałam będąc dziewczynką.

Z roku na rok miłość robiła się coraz  bardziej dojrzała.

 

Do Zakopanego wracam co roku – obowiązkowy punkt w moich wiosenno – jesiennych wojażach.

Pomimo, że wędrowałam i wspinałam się  także w Bieszczadach, Sudetach czy Alpach, to jednak zawsze wracam do mojego ukochanego Zakopca, by po raz kolejny przejść Dolinę Białego czy podreptać na Wołowiec.

Swoją pasją i miłością zaraziłam męża i starszego syna.

 

No, ale co do tego ma Pies?

Zaraziłam ich do tego stopnia, że kiedy w domu padła decyzja – kupujemy psa, nie było innej opcji niż ta, która towarzyszy nam do dziś w postaci „białego niedźwiedzia” – owczarek podhalański. Przyszedł też czas na imię.

 

Niestety, do tej pory nie spełniłam największego tatrzańskiego marzenia – pokonać Orlą Perć.

Jeszcze tego dokonam.

 

Orla Perć to jeden z najtrudniejszych szlaków wysokogórskich w Europie. Zaczyna się od Zawratu.

 

Zawrat (2159 m) – wąska przełęcz w Tatrach Wysokich, oddzielająca Zawratową Turnię od Małego Koziego Wierchu. Jest jednym z dwóch skrajnych punktów szlaku Orlej Perci.

 

Mój Zawrat to nie tylko Pies.

Tak więc mój ukochany psiak to nie tylko spełnienie marzenia z dzieciństwa – jeśli znacie moich rodziców, możecie zapytać sami – ile ja się namarudziłam, żeby mieć psa – nie miałam.

Mój ukochany Zawrat to oznaczenie kolejnego marzenia na liście do spełnienia.

Sam Zawo to wielki biały niedźwiedź z niedźwiedzim, wielkim sercem. Kochany urwis, którego lepiej na podwórku nie spuszczać z oczu, bo pogryzie wszystko co ma w zasięgu swojej białej mordki. Ostatnio dzięki niemu pozbyliśmy się nawodnienia do roślin L.

 

Często o nim usłyszycie, bo to członek naszej rodziny, kochany całym sercem. Kiedyś na pewno opowiem Wam historie o tym jak pilnował mojego rosnącego brzucha,  jak przywitał się z nowonarodzonym Olkiem i jak skakał na trampolinie 🙂

 

Zawrat to nasz Anioł Stróż w ciele mądrego, ale upartego psiaka (podobno psy upodabniają się do właściciela – hmmmm coś w tym jest, widzę w nim wiele swoich cech 😉 ).

 

Kocham Go całym sercem i wiem, że to mój najwierniejszy i najbardziej oddany przyjaciel w życiu.


2 komentarze

Paweł Jarząbek · 25 kwietnia 2016 o 19:34

Ciekawe, ciekawe kto jest tym starym góralem…? 😉

    Marta Gargas · 25 kwietnia 2016 o 22:46

    bardzo ciekawe….. 🙂

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *